TABLE OF CONTENTS:
Autorka: Justyna Cichocka (Specjalista ds. rekrutacji i employer brandingu)
Jeszcze zanim zdecydowałam się na zmianę pracy, miałam okazję współpracować z Solwitem nad wspólnym projektem, który prowadziłam od drugiej strony W dużej mierze przez dobre wspomnienia po tej współpracy, Solwit stał się naturalnym kierunkiem do rozpoczęcia poszukiwań.
Kiedy zobaczyłam ogłoszenie, miałam wrażenie, że było pisane specjalnie dla mnie . Połączenie ścisłego kontaktu z klientem, kierowania projektem oraz pracy z zespołem to dla mnie idealna mieszanka. Mimo mojego technicznego backgroundu, nigdy nie wyobrażałam sobie pracy jako programistka, czy konstruktorka, ale pozostała we mnie ciekawość dotycząca nowych technologii i narzędzi.
Do tego wszystkiego dodać należy polecenia od pracujących już tutaj znajomych oraz wielkość firmy – na tyle duża, żeby czuć stabilizację i dobry poziom organizacji, ale również na tyle mała, żeby nie czuć się jak numerek w ogromnej korporacji.
Pierwsze co zauważyłam, to otwartość na nowe osoby i pomysły. Ta otwartość przejawia się na wielu frontach, zaczynając od elastycznego podejścia do potrzeb klienta, poprzez partnerskie Zarządu do pracowników, a kończąc na wielu pomysłach dotyczących integracji całego Solwitowego zespołu i ułatwiania nam życia i pracy.
Dla mnie jest to szczególnie ważne, bo w roli managera często wprowadzam nowe metody lub narzędzia, do których nie wszyscy muszą być od razu przekonani. Moją największą obawą było dołączenie do zespołów współpracujących ze sobą od dłuższego czasu – bałam się jak moje pomysły zostaną przyjęte. Kamień spadł mi z serca, kiedy okazało się, że wszyscy podeszli do mnie i do nich z dużym profesjonalizmem i entuzjazmem.
Pierwsza myśl, która pojawia się w mojej głowie: korzystanie z dwóch komputerów jednocześnie, zwłaszcza w warunkach domowych A tak na poważnie to największym wyzwaniem jest umiejętność połączenia trzech światów: zadowolenia klienta, satysfakcji zespołu projektowego i wygenerowania zysku. Nie zrozum mnie źle, te trzy rzeczy nie zawsze są ze sobą sprzeczne! Ale niestety wymagają wielu starań i uważności, żeby tego kruchego balansu nie zburzyć.
Pomimo tego, że na pokładzie mamy prawie 400 osób, to wciąż panuje wśród nas przyjazna atmosfera. Ludzie się znają, zarząd podchodzi otwarcie do pracowników i każdy jest chętny do udzielenia pomocy – pomiędzy projektami też – jeżeli zajdzie taka potrzeba. Najbardziej się chyba zdziwiłam, kiedy weszłam do pokoju IT i zanim zdążyłam się przedstawić usłyszałam “Klaudia, prawda?”. To są może małe rzeczy, ale fajnie, że człowiek jest wciąż traktowany jak człowiek, a nie jako numer badga i problem z którym przychodzi.
Chyba z tego, że nie boję się wyzwań i z każdej sytuacji potrafię wyciągać pomysły na kolejne działania. Lubię wyzwania, lubię czuć, że to co robię zawodowo wykracza poza moją strefę komfortu i wymaga ode mnie poszerzenia wiedzy czy warsztatu. Najbardziej cieszy, kiedy słyszę od klientów lub ludzi, z którymi współpracuję, że mój wysiłek miał realny wpływ na sukces projektu.
Jeżeli chodzi o jakiekolwiek stanowisko na świecie, tylko na tydzień, to zdecydowanie wybrałabym coś związanego ze zwierzętami – opiekun w zoo lub w schronisku dla psów.
Jeżeli mówimy o bardziej realnym scenariuszu, to chciałabym spróbować swoich sił w prowadzeniu szkoleń. Swoją dalszą karierę łączę oczywiście ze ścieżką managerską, ale również ze szkoleniem innych w zakresie zarządzania, komunikacji i metodyk z tym związanych. Mimo że ja sama wciąż się doszkalam i przede mną jeszcze dużo nauki, to bardzo się cieszę, że Solwit ma system szkoleń wewnętrznych, gdzie poza tym, że mogę dowiedzieć się czegoś od koleżanek i kolegów, to również może pewnego dnia sama będę mogła przekazać swoją wiedzę i doświadczenie dalej.
Ludzie otwarci na nowe projekty, wyzwania i innych ludzi. Tacy, którzy chcą się poczuć częścią zespołu. Tak naprawdę jest to miejsce dla każdego, kto chce działać, chce się rozwijać i kto nie boi się samolotów latających nad głową podczas pracy z biura 😀
Już od pierwszej wizyty w biurze, kiedy podpisywałam umowę, moją uwagę zwróciła miła atmosfera, z którą się spotkałam zaraz po przekroczeniu progu. Dorota i Mariola przywitały mnie szerokim uśmiechem, słodkościami w kuchni i zestawem powitalnym. Byłam jedną z pierwszych, która otrzymała piękne Solwitowe Kuboty, więc do dzisiaj są ludzie, którzy mi zazdroszczą 😀 A jak wiadomo pierwsze wrażenie zostaje w głowie na długo 🙂