TABLE OF CONTENTS:
Autorka: Justyna Cichocka, Employer Branding Specialist
Paweł Ziemiński jest na pokładzie #solwitteam od 10 lat. Jego ścieżka kariery to różne role – od programisty, przez team lidera, aż do tej obecnej czyli Head of Business Unit Software & Applications, w której odpowiada m.in. za rozwój oprogramowania. Pawła i jego energię zna chyba cały Solwit. Niezbyt lubi opowiadać o sobie, tym razem jednak zrobił wyjątek – serdecznie zapraszamy do przeczytania rozmowy z Pawłem!
Pierwszego dnia nie pamiętam zbyt dokładnie, ale mam pewne przebłyski. Pracowaliśmy wtedy w biurze klienta w takim dużym pokoju, gdzie usadzono mnie w bardzo dobrym miejscu, czyli w przejściu. Dzięki temu szybko poznałem wszystkich kolegów i koleżanki: pracowali ze mną Michał, Piotrek, jeszcze jeden Michał, Natalia, Marcin i Przemek – wymieniam te osoby, z którymi jeszcze mam przyjemność pracować w Solwicie. Z pierwszego dnia pamiętam też, że nie do końca wiedziałem jak wejść do budynku, a chyba pierwszym testem było właśnie przejście przez drzwi – takie obrotowe, które lubiły się blokować
Dobrze wspominam też rozmowę rekrutacyjną, podczas której Wojtek (ówczesny CTO) pytał mnie o różne zagadnienia architektoniczne i sieciowe. Historią jest też czerwona kanapa, która w poprzednim budynku była zawsze w pokoju HR. Kiedy jeszcze pracowaliśmy stacjonarnie, bardzo łatwo było nas znaleźć właśnie tam. Poranne kawy z HR teamem, zapoczątkowane przez Roberta, kontynuowane przez Magdę Brauer, to była świecka tradycja. Ile tam było śmiechów, to tylko my wiemy
Pod kątem możliwości jest oczywiście lepiej, natomiast wbrew pozorom trudniej jest odnaleźć w tym wszystkim idealne miejsce dla siebie. Z jednej strony młodzi ludzie są bardzo świadomi, kiedy przychodzą na rekrutację. Wiedzą, że chcą rozwijać się na przykład we frontendzie, a backend nie jest dla nich, że lubią Javę, a niekoniecznie C#. I potrafią o tym powiedzieć wprost. Są lepiej przygotowani i mają plan na siebie, co może być jednocześnie wadą i zaletą. Kiedyś zaczynało się pracę po studiach, teraz na spotkania przychodzą studenci II czy III roku już z jakimś doświadczeniem praktycznym. Wszystko dzieje się zdecydowanie szybciej.
My podczas studiów stawialiśmy na integrację, oni pracują już na swój staż pracy. Z drugiej strony w trybie pracy zdalnej czy hybrydowej młodzi ludzie, pomimo morza możliwości, mają duży problem z wejściem do projektów. Są ambitni, mają umiejętności i wiedzę teoretyczną, ale nie mają możliwości nauki od bardziej doświadczonych kolegów. Wcześniej było tak, że junior siadał obok seniora czy architekta i mógł się uczyć, teraz nie mamy tego naturalnego trybu zastępowalności. Ciężko się wdrażać zdalnie, mimo że są możliwości – można zadzwonić, napisać, ale trzeba się przełamać i często uderzyć po prostu do obcego gościa, którego w życiu na oczy się nie widziało.
Roboty nas nie zastąpią, bez obaw. Są próby tworzenia aplikacji z klocków, ale nie ma nic za darmo – taką aplikację też musi ktoś utrzymywać. I właśnie do tego potrzebni są i będą ludzie, chociaż myślę, że niebawem przyjdzie jakaś korekta tego rynku. Software towarzyszy nam w każdej dziedzinie życia, też tych najważniejszych w obecnych czasach – czy to podczas pandemii czy teraz działań wojennych, więc o przyszłość samego biznesu zupełnie bym się nie obawiał.
Rozwój. To grupa zawodowa, która bardzo szybko orientuje się, że utknęli i równie prędko rozglądają się za czymś nowym, często na zewnątrz organizacji, zapominając o szansach wewnątrz. I w tym właśnie jest nasza rola – managementu, żeby zapewnić im możliwość rozwoju i budować świadomość, że nie muszą szukać u sąsiada, chociaż nieco zmieniły się ścieżki, którymi się podąża. Kiedy ja chciałem nauczyć się nowej technologii czy narzędzia, brałem książkę czy kurs i działałem – najpierw się uczyłem, potem pisałem projekt dla siebie, a dopiero z jakimś doświadczeniem szedłem działać komercyjnie. Teraz widać taki trend, żeby uczyć się poprzez doświadczenie i tu mamy lekki zgrzyt biznesowy, który trzeba sensownie rozwiązać.
Zaczynam od synca z moimi Project Managerami i Salesami, bo zawsze wieczorem coś mi się przypomina, potem czas na bieżączkę – transfery między projektami, nowe projekty, onboarding. Najwięcej czasu zajmuje mi poukładanie sobie wszystkich klocków, żeby dokonać zmian, roszad, żeby wszystko się spięło. Mam pod sobą około 170 osób, więc jest co i z kim robić. Dziennie też mam co najmniej jedno spotkanie z klientem, do tego “programowanie w excelu” oczywiście, kontakty z administracją, wsparcie HR, raportowanie do Zarządu. Sam bym tego nie dźwignął – ratują mnie moi Delivery Managerowie w liczbie 7 osób oraz Artur, który jest w Solwicie People Managerem i opiekuje się sporą grupą ludzi. Rola Artura jest bardzo dla mnie ważna – znajduje się najbliżej pracowników i bardzo cenię sobie jego pracę.
Szybkie podejmowanie decyzji. Nie ma czasu na opóźnienia i długie myślenie, co należy zrobić, tylko trzeba robić. Opóźnianie często najwięcej kosztuje. Lepiej jest zdecydować, nawet błędnie, niż odwlekać w czasie, Nawet jeśli decyzja, którą się podejmie jest zła, to mniej kosztuje niż zwlekanie.
Jestem zwierzęciem stadnym i lubię kontakt z ludźmi. Podczas pandemii byłem sfrustrowany, że nie mogłem jeździć do biura, teraz już trochę przyzwyczaiłem się do pracy hybrydowej, ale nadal wolę być na miejscu, spotykać się i gadać z ludźmi.
Pewnie! Kilka razy w roku mam marzenie, żeby wrócić do inżynierskich problemów i przestać się martwić wszystkim dookoła. Ale szybko mi mija, z kolejnym rozwiązanym problemem najczęściej.
Dystans, ale nie olewczy dystans, tylko taki zdrowy. Chociaż nie wiem, czy powinienem o tym mówić, kiedy sam jestem w pracy 24 godziny na dobę. I cierpliwość, bo bez tego na pewno nie da rady.
Wszyscy będą chcieli bezpieczeństwa. Cybersecurity, usługi chmurowe, natywne aplikacje, Machine Learning & AI. Nasi klienci idą mocno w kierunku wykorzystywania tych technologii, a że mamy mądrych klientów, to wierzę, że mają nosa Widać też nieśmiałe spojrzenia w kierunku predictive maintenance – w elektronice to już się dzieje od dawna, ale widzimy przenoszenie tego doświadczenia i zaplecza do przemysłu, produkcji. Chcą wiedzieć więcej i szybciej. Chyba największym trendem przyszłości jest po prostu wiedza i odpowiednie jej wykorzystanie – zbieramy dane, nie wiemy być może jeszcze do czego konkretnie, ale musimy to robić.