Home » W liczbach firma jest już korporacją, a jednak w kuchni nadal czuć rodzinny klimat – rozmowa z Mikołajem Andrzejewskim, programistą embedded
Autorka: Justyna Cichocka (Specjalista ds. rekrutacji i employer brandingu)
Kiedy zmieniałem pracę, szukałem miejsca gdzie będę mógł zajmować się przede wszystkim moją pasją – programowaniem. Poprzednie doświadczenia nauczyły mnie, że im większa korporacja, tym więcej czasu spędza się na spotkaniach, a to z kolei buduje poczucie marnowania czasu. Zależało mi na realnym wpływie na produkt oraz rozwoju – to wydaje się być domeną mniejszych firm. Solwit jest według mnie gdzieś w tzw. złotym środku – w moim projekcie nie ma wielu spotkań, poprzeczka postawiona jest wysoko, jednak z drugiej strony nie ma konieczności ciągłej pracy do późnych godzin, żeby nadrobić niedoszacowane zadania. W Solwicie kładziemy nacisk na rozwój, organizując szkolenia wewnętrzne oraz finansując te, które odbywają się w innych miejscach. Dlaczego „my”? Ponieważ sam miałem przyjemność prowadzić jedno z takich wewnętrznych szkoleń, więc czuję się tego częścią 😉
Myślę, że główną cechą jest przyjazne i otwarte środowisko, które udało się zbudować i zachować, pomimo całkiem pokaźnej liczby współpracowników. Właśnie w liczbach firma jest już korporacją, a jednak w kuchni nadal czuć rodzinny klimat.
Ograniczenie liczby pitych kaw 😉 Niestety (albo na szczęście) zawsze jest wiele ciekawych tematów do rozmowy z równie ciekawymi osobami, szkoda tylko, że czas w Solwicie płynie tak szybko, a robota sama się nie zrobi…
Pierwsze zaskoczenie – sprawność działania zespołu IT. Jakakolwiek awaria sprzętu nie musi wiązać się z odsunięciem od pracy na kilka dni, a większość spraw nadal da się załatwić od ręki! Druga rzecz, to działanie zespołu ds. rekrutacji. Bardzo miło wspominam mój proces rozpoczynania współpracy – po kilku pomyślnych rozmowach naprawdę nie mogłem się doczekać, kiedy pojawię się w biurze 😉
Gdybym założył rodzinę, to na pewno byłby to mój główny powód do dumy 😉 Niestety aż tak daleko w życiu nie zaszedłem, dlatego na ten moment moim największym powodem do dumy jest to, że wszystko, co osiągnąłem w IT, zawdzięczam przede wszystkim sobie. W czasie szkoły zarywałem nocki, próbując napisać jakiś działający program, spędzałem mnóstwo czasu w swoim małym elektronicznym laboratorium i pomimo rożnych problemów w szkole, w tym momencie nie mam się czego wstydzić. Liczę, że mama wybaczy mi wszystkie jedynki w dzienniczku 😉
Myślę, że jest to kilka typów osób:
a) dla początkujących – na pewno jest to dobre miejsce do rozwoju,
b) dla znudzonych pracą w dużych korporacjach – tutaj można dać odpocząć słuchawkom i strunom głosowym,
c) dla ambitnych – programy szkoleniowe oraz wsparcie merytoryczne starszych kolegów dają ogromnego kopa i motywują do odkrywania nieznanego.
Jest taka jedna historia. Dojeżdżając w euforii do pracy, zagapiłem się i doprowadziłem do kolizji. Uszkodzeniu uległ zderzak w moim samochodzie. Do teraz pamiętam, jak pomimo krótkiej znajomości (drugi tydzień pracy), kolega z zespołu sam zaproponował, że w weekend możemy się spotkać i go naprawić. Zaprosił mnie do siebie i spędziliśmy kilka godzin w garażu, wymieniając popękany element. Samochód jeździ do teraz, a ja z czasem przekonałem się, że to nie jest odosobniony przypadek bezinteresownego wsparcia w Solwicie. Przy okazji – pozdrawiam Cię Maćku 😉
Cóż, widząc tempo wzrostu, bardzo chciałbym widzieć Solwit w podobnych barwach jak dzisiaj. Co prawda pojawił się widoczny trend pracy zdalnej, jednak mimo wszystko chciałbym, aby zachowano tradycyjne spotkania integracyjne – zarówno te kwartalne, jak i te codzienne.
Nie zbaczać z kursu i trzymać się planu 😉
Najnowsze wpisy na blogu
Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku, VII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, Kapitał zakładowy: 455 647,60 zł PLN
We use cookies for the website to function properly. By clicking “Accept”, you consent to the use of cookies for analytical and marketing purposes. You can adjust or withdraw your consent at any time. Więcej w Polityce cookies